Top 14
Już po raz dwudziesty w tym sezonie zmierzyły się ze sobą ekipy Top 14.
- Castres Olympique – RC Toulonnais 28:26. Spotkanie dwóch ekip z czołowej szóstki, szczególnie ważne dla gospodarzy, którzy wciąż są mocno niepewni awansu do play-off. Przed meczem najwięcej mówiło się o obecności w składzie gości 42-letniego Nowozelandczyka Ma’a Nonu, awaryjnie sprowadzonego do drużyny, który wchodząc na boisko pobił rekord wieku w Top 14 (a przy okazji zaliczył asystę przy jednym z dwóch przyłożeń Jiuty Wainiqolo). Po wymianie ciosów na początku meczu Castres zbudowało 8-punktową przewagę na koniec pierwszej połowy. W drugiej połowie tylko goście zdobywali przyłożenia, ale Castres zdołało utrzymać się na prowadzeniu dzięki rzutom karnym Louisa Le Bruna. Przyłożenie Wainiqolo pod koniec meczu mogło dać Tulończykom remis, ale z podwyższenia spudłował Melvyn Jaminet. Potem goście jeszcze cieszyli się z pięciu punktów na wagę zwycięstwa, ale radość była przedwczesna – przyłożenie zostało unieważnione. Castres zatem zaliczyło cenną wygraną, a najlepszym zawodnikiem meczu był Urugwajczyk Santiago Arata, który m.in. zaliczył przyłożenie po indywidualnej akcji.
- Poza tym:
• Stade Toulousain – Section Paloise 55:10 (żadnych wątpliwości w meczu mistrzów kraju; siedem z ośmiu przyłożeń zdobytych przez tuluzańskich stranieri, w tym hat-trick przyłożeń Ange Capuozzo, a ostatnie w wykonaniu reprezentanta Hiszpanii Joela Merklera);
• ASM Clermont – Stade Rochelais 33:19 (Clermont wreszcie przerwało serię porażek, natomiast roszelczycy bez zwycięstwa już ósmy raz z rzędu);
• Aviron Bayonnais – Lyon OU 28:14 (ważne i pewne zwycięstwo Baksów, którzy umocnili się na w czołowej szóstce, wyrzucając z niej jednocześnie mających ostatnio dobry okres graczy z Lyonu; niepokojący był widok zwożonego z boiska zakrwawionego Dawita Niniaszwiliego, który prawdopodobnie doznał wstrząsu mózgu);
• Montpellier Hérault – Stade Français 38:32 (do przerwy gospodarze przegrywali 3:22, a pięć minut po przerwie nawet 3:29 – jednak zanotowali nieprawdopodobny powrót do meczu, zdobywając pięć kolejnych przyłożeń, a zwycięstwo wyszarpali w doliczonym czasie gry; paryżanom przeszło tuż przed nosem pierwsze wyjazdowe zwycięstwo);
• RC Vannes – USA Perpignan 20:20 (spotkanie o ogromnej wadze dla obu drużyn, zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli i walczących o ratunek przed spadkiem; dwa punkty dopisane do dorobku ligowego pozwalają obu zachować nadzieję, ale żadnej z drużyn nie poprawiły znacząco sytuacji; na pięć minut przed końcem Bretończycy wyszli na prowadzenie 20:10 i wydawało się, że bezcenne cztery punkty będą ich udziałem, ale potem stracili przyłożenie, a remis Katalończykom dał karny Tommaso Allana w doliczonym czasie);
• Racing 92 – Bordeaux-Bègles 36:31 (niespodzianka na koniec kolejki; na 20 minut przed końcem Racing prowadził 29:12 i wtedy wicelider ligowej tabeli zaczął pościg – zaczął Louis Bielle-Biarrey, którego przyłożenie wcześniej wybrano najładniejszym w tegorocznym Pucharze Sześciu Narodów, i do odwrócenia losów meczu niewiele zabrakło).
- Tuluza nadal na czele ligowej tabeli. Porażki Bordeaux i Tulonu nie pozbawiły ich miejsc na podium, a na czwartym miejscu umocniła się Bajonna. Trwa zacięta walka o pozostałe miejsca w czołowej szóstce. Na dole tabeli remis Vannes z Perpignan to kiepska informacja dla obu walczących o utrzymanie drużyn, szczególnie, że odskoczył od nich Racing 92.
- Po dłuższej przerwie wróciły do gry ekipy Pro D2, które rozegrały 24. kolejkę spotkań. Drugie z rzędu potknięcie zaliczył lider ligowej tabeli, Grenoble – przegrał na wyjeździe z Agen 23:29 i to pomimo faktu, że w 79. minucie miał osiem punktów przewagi. Duża sensacja po dramatycznej końcówce, w której liderzy wypuścili zwycięstwo z rąk. Mimo to Grenoble wciąż na czele ligowej tabeli, a nad drugim Brive ma jeszcze 8 punktów przewagi. Brive zmniejszyło dystans wygrywając na wyjeździe 21:17 z Montauban (choć w ostatnich minutach musiało drżeć o wynik). Na trzecim miejscu Provence, które nieoczekiwanie przegrało ze znacznie niżej notowanym rywalem – zaliczyło prawdziwą klęskę ulegając na wyjeździe Valence Romans aż 7:63.
- Poza tym Dax pokonało Béziers 33:6 (zachowując resztki nadziei na awans do strefy premiowanej awansem do play-off; jeszcze na siedem minut przed końcem było tylko 9:6, ale w końcówce gospodarze zaliczyli karnego, a potem trzy przyłożenia), Aurillac pokonało Biarritz 34:31 (niezwykle ważne zwycięstwo gospodarzy, którzy co prawda pozostali w strefie spadkowej, ale zmniejszyli stratę do czternastej drużyny do jednego oczka; Baskowie w końcówce odrobili 24 z 27 punktów straty, ale brakło Edgarowi Retière’owi w kluczowych momentach skuteczności z podstawki), Mont-de-Marsan uległo 17:23 Soyaux-Angoulême (po trzeciej wygranej z rzędu Angoulême awansowało na czwarte miejsce, stanowiąc chyba największe pozytywne zaskoczenie sezonu, podczas gdy gospodarze drżą o utrzymanie), Nevers pokonało Niceę 48:24, a Colomiers rozgromiło 62:12 Oyonnax.
United Rugby Championship
Po raz czternasty na boisko wybiegli gracze URC – tu do zakończenia rundy zasadniczej pozostały już zaledwie cztery kolejki. Najwięcej uwagi przyciągały przed weekendem dwa mecze derbowe, irlandzki i walijski.
- Connacht – Munster 24:30. Irlandzkie derby odbyły się nie w Galway, ale na ponad 26-tysięcznym MacHale Park w Castlebar w hrabstwie Mayo (na co dzień wykorzystywanym do futbolu gaelickiego). Obie ekipy cieszyły się z powrotu reprezentantów Irlandii, Munster dodatkowo także z powrotu długo kontuzjowanego Jeana Kleyna. Goście szybko wyszli na prowadzenie i w pierwszej połowie stopniowo je powiększali. Nie przeszkodziła im czerwona kartka Alexa Nankivella, którą ten zobaczył po niespełna półgodzinie gry (brzydkie czyszczenie na Cianie Prendergaście, który wylądował w szpitalu). Do przerwy było 5:18, a po godzinie gry zrobiło się 12:30. Wtedy jednak Munster został na 10 minut w trzynastkę, a Connacht zaczął odrabiać straty. Dwa przyłożenia spowodowały, że różnica zmalała do 6 punktów, a przez ostatnie 10 minut gospodarze mogli liczyć na odwrócenie losów meczu. Nic z tego – punktów już nie zdobyli, choć szans im nie brakło (m.in. przyłożenie Bundee Akiego zostało unieważnione przez sędziego), a w ostatnich sekundach meczu ponownie grali z przewagą dwóch graczy.
- Poza tym:
• Edinburgh – Dragons 38:5 (pewna wygrana Szkotów, którzy już po pierwszej połowie mieli na koncie bonus ofensywny i prowadzili 26:0);
• Ulster – Stormers 38:34 (pasjonujący pojedynek; zabójcze pierwsze pięć minut gości, którzy wyszli na prowadzenie 17:0, m.in. dzięki drop goalowi Sachy Feinberga-Mngomezulu, ale potem stracili pięć kolejnych przyłożeń; podjęli walkę, Feinberg-Mngomezulu zaliczył drugiego drop goala, a w ostatnich 20 minutach zdobyli dwa przyłożenia, ale punktów im brakło; nie pomogła im na pewno czerwona kartka, po której niemal całą drugą połowę grali w osłabieniu);
• Bulls – Zebre Parma 63:24 (pewna wygrana gospodarzy, którzy zaliczyli aż 9 przyłożeń);
• Scarlets – Ospreys 38:22 (walijskie derby zaczęły się od prowadzenia Ospreys 17:0 po niespełna kwadransie gry, a potem zupełnie się odwróciły – kolejne pięć przyłożeń padło łupem Scarlets, którzy m.in. wykorzystali 10 minut gry w podwójnej przewadze; sporo krytyki po meczu spadło na południowoafrykańskiego sędziego);
• Sharks – Leinster 7:10 (raczej niespodziewany wynik w Durbanie – naszpikowani Springbokami gospodarze ulegli Irlandczykom grającym w rezerwowym składzie; sporo błędów i zmarnowanych szans po obu stronach);
• Benetton Treviso – Cardiff 20:19 (zacięte spotkanie, w którym Walijczycy prowadzili już 14:3, potem wyszli na prowadzenie w drugiej połowie, ale stracili je na koniec meczu po rzucie karnym Tomása Albornoza);
• Glasgow Warriors – Lions 42:0 (wygrana obrońców tytułu, którzy do przerwy prowadzili 35:0, a zaraz po przerwie dorzucili szóste przyłożenie; potem co prawda punktów nie zdobyli, ale rywalom też nie pozwolili i rozmiar wygranej jest imponujący).
- Sporo przetasowań w środkowej części tabeli, gdzie różnice punktowe są niewielkie. Na czele nadal Leinster z ośmioma punktami przewagi nad Glasgow Warriors, a potem dwie drużyny z RPA.
Premiership
Trzynasty raz spotkali się na boiskach gracze Premiership.
- Gloucester – Bristol Bears 53:28. Gloucester niedawno wypadło z czołowej czwórki, ale po tym weekendzie do niej wróciło i to w znakomitym stylu – zdobywając aż 9 przyłożeń przeciwko wiceliderowi ligowej tabeli. I choć kiepsko było ze skutecznością z podwyższeń, ten dorobek aż nadto wystarczył, a największy udział w nim mieli autorzy hat-tricków: Seb Atkinson i Christian Wade. Obaj zapunktowali w pierwszym kwadransie, gdy ich drużyna zdobyła aż cztery przyłożenia i wyszła na prowadzenie 24:0. Co prawda Bears zaczęli odrabiać straty, jeszcze w pierwszej połowie zmniejszyli dystans nawet do 8 punktów, ale tuż przed przerwą zapunktował Wade, a tuż po niej gospodarze dorzucili kolejne trzy przyłożenia i w efekcie Gloucester odjechał już poza zasięg powrotu.
- Poza tym:
• Sale Sharks – Northampton Saints 27:24 (obrońcy tytułu mistrzowskiego coraz bliżej pożegnania się z marzeniami o awansie do play-off; gospodarze już po kwadransie prowadzili 12:0, a goście grali wówczas nawet w trzynastkę – choć w takim osłabieniu zdołali się odgryźć swoim pierwszym przyłożeniem w meczu; wyróżnił się świetnym przyłożeniem niedawny debiutant w reprezentacji Anglii, Henry Pollock);
• Exeter Chiefs – Newcastle Falcons 17:15 (pojedynek dwóch najsłabszych drużyn, zakończony trzecim w tym sezonie zwycięstwem Chiefs; sporo zmarnowanych szans gospodarzy, którzy zwycięstwo zapewnili sobie przyłożeniem w 79. minucie);
• Bath – Harlequins 47:28 (pojedynek lidera z ekipą, która zajmowała w lidze czwarte miejsce – i zdecydowane zwycięstwo tego pierwszego po zabójczych pierwszych 20 minutach, w których zdobył 4 przyłożenia i prowadził 26:0, podczas gdy Quins zaliczyli dwie żółte kartki; potem londyńczycy przebudzili się, ale ani razu nie zmniejszyli strat do mniej niż 12 punktów);
• Leicester Tigers – Saracens 22:29 (pojedynek dwóch wielkich marek, walczących o awans do play-off; dobry początek Saracens – prowadzenie 12:0 po 10 minutach, ale potem Tigers doprowadzili do remisu; spotkanie rozstrzygnęło przyłożenie rezerwowego młynarza Theo Dana, który w ten sposób choć częściowo odpokutował kiepską postawę w autach; ciekawostką jest wymiana skutecznych drop goali z obu strony pod koniec pierwszej połowy).
- W tabeli wciąż na czele Bath, które powiększyło przewagę nad Bristol Bears. Ta ekipa z kolei ma już tylko pięć punktów przewagi nad grupą, w której trwa zacięta walka o awans do play-off – po tej kolejce wypadli z czwórki Harlequins, którzy jednak mimo obsunięcia się o trzy pozycje wciąż są w kontakcie z czołówką. Na dole tabeli wygrana Exeteru nad Newcastle pozwala Chiefs wciąż myśleć o awansie do Champions Cup. Ech, śmieszny to Puchar „Mistrzów”, skoro awansuje do niego z Premiership aż osiem z dziesięciu drużyn.
- W grze o pietruszkę, czyli w Championship, mimo fatalnych wieści o odmowie prawa do awansu Ealing Trailfinders rozgromili Nottingham aż 82:5 (cztery przyłożenia Toma Collinsa). Na drugim miejscu Bedford Blues (45:24 z Cornish Pirates), a na trzecim Coventry (45:37 z Chinnor). Wygrali też pogromcy Traiflinders sprzed tygodnia, Doncaster Knights – 42:5 z London Scottish.
Super Rugby Pacific
W siódmej kolejce Super Rugby rozegrano cztery spotkania. Pauzowali Blues, Chiefs i Fijian Drua. I znowu zobaczyliśmy zwycięstwo Australijczyków nad Nowozelandczykami, ale to, co najciekawsze wydarzyło się w Christchurch.
- Crusaders – Moana Pasifika 29:45. A w Christchurch sensacja – pierwsze w historii pojedynków z Crusaders i drugie w tym sezonie zwycięstwo odniosła wyspiarska drużyna Moana. Spora w tym zasługa Ardiego Savei, który wrócił do gry po krótkiej przerwie spowodowanej kontuzją i zdobył dwa pierwsze przyłożenia dla swojej drużyny. Jego koledzy dorzucili kolejne dwa i do przerwy Moana prowadziła 28:10. Crusaders, choć grali z ostatnią drużyną ligowej tabeli, a sami byli wiceliderami, momentami byli po prostu bezradni, a jedyny moment nadziei mieli na początku drugiej połowy, gdy zaczęli odrabiać straty i zmniejszyli je do 9 punktów. Potem wyspiarze odzyskali kontrolę, osiągając przejściowo nawet 23-punktową przewagę, już nie do odrobienia. Tyle punktów Crusaders nie stracili u siebie od ponad 20 lat…
- Poza tym:
• Brumbies – Highlanders 34:27 (wspomnianym na wstępie australijskim zwycięzcą byli Brumbies, którzy na własnym boisku po emocjonującym spotkaniu ograli Highlanders; siedem razy na tablicy wyników zmieniał się prowadzący, a kluczowe dla losów meczu okazały się dwa przyłożenia gospodarzy w kilku ostatnich minutach, dzięki którym dwupunktową stratę zamienili na 12-punktowe prowadzenie – choć tuż przed czasem goście mieli jeszcze okazję na doprowadzenie do dogrywki);
• Hurricanes – Waratahs 57:12 (w drugim transtasmańskim starciu pewne zwycięstwo Nowozelandczyków; co prawda pierwsze przyłożenie zdobyła ekipa z Sydney, ale szybko odpowiedział dwoma przyłożeniami Kini Naholo i jego drużyna odtąd kontrolowała mecz; sam Naholo w ostatniej akcji meczu skompletował hat-tricka; już na początku meczu z kontuzją musiał zejść z boiska Max Jorgensen, ale zastępujący go i wracający do gry po kontuzji Joseph Sua’ali’i zanotował dwie szarże ratujące zespół przed utratą punktów);
• Reds – Western Force 28:24 (emocjonujące australijskie derby; w pierwszej połowie wymiana przyłożeń – trzykrotnie Reds wychodzili na prowadzenie i trzykrotnie Force wyrównywało; po przerwie znacznie mniej punktów – goście zdobyli trzypunktową przewagę po karnym, ale pod koniec spotkania Reds zaliczyło mimo osłabienia po żółtej kartce czwarte przyłożenie, które dało im zwycięstwo; wygrana mimo fatalnej postawy w autach – Reds stracili aż osiem swoich wrzutów).
- W czołowej szóstce ligowej tabeli wciąż cztery drużyny australijskie, a jedna z nich – Reds – awansowała nawet na fotel lidera wykorzystując pauzę Chiefs i porażkę Crusaders.
Japan Rugby League One
- W Japan Rugby League One pewne wygrane czołowej trójki: broniący tytułu Brave Lupus Tokyo pokonali Mie Heat 59:21 (9 przyłożeń zwycięzców, w tym 10-minutowy hat-trick Shannona Frizella), Saitama Wild Knights na wyjeździe pokonali beniaminka Urayasu D-Rocks 54:26 (osiem przyłożeń, powrót wiceliderów do zwycięstw po dwóch kolejnych porażkach), a Spears Funabashi Tokyo-Bay wygrali 33:5 z Sagamihara Dynaboars. Porażkę poniosła za to czwarta ekipa ligowej tabeli Shizuoka BlueRevs – uległa na wyjeździe drużynie Tokyo Sungoliath 17:22. Dla Sungoliath to przerwanie serii trzech porażek, natomiast dla BlueRevs kłopot – ich przewaga nad piątymi Kobe Steelers zmalała do trzech punktów, po tym jak „Stalowcy” po zaciętym pojedynku wygrali z Black Rams Tokyo 27:24. W ostatnim meczu Yokohama Eagles przegrali 17:29 z Toyota Verblitz – ekipa z Toyoty dzięki temu awansowała na 10. miejsce i choć wciąż pozostaje w strefie spadkowej, tylko dwa punkty dzielą je od bezpiecznego miejsca.
Major League Rugby
- W Major League Rugby w ten weekend miano niepokonanych straciła ostatnia drużyn – w meczu na szczycie konferencji zachodniej wicelider, Houston SaberCats, pokonał 34:14 niezwyciężonego dotąd lidera, San Diego Legion. Efektem jest zmiana na dwóch czołowych miejscach tabeli, choć obaj rywale mają identyczną liczbę punktów. Szansę na zrównanie z nimi stracili Utah Warriors, którzy przegrali z New England Free Jacks 26:33 (mimo prowadzenia do przerwy 26:5 – zwycięstwo stracili na sam koniec meczu). Mimo wygranej broniący tytułu Free Jacks pozostają na Wschodzie na trzecim miejscu – prowadzą Chicago Hounds (20:18 z NOLA Gold), a na drugim miejscu mimo porażki z Los Angeles RFC pozostało Old Glory DC (44:54; 13 przyłożeń w meczu, w tym trzy karne). Poza tym Seattle Seawolves pokonali 25:17 Anthem RC w starciu drużyn z ostatnich miejsc w obu konferencjach.
Super Rugby Americas
- W Super Rugby Americas mieliśmy argentyńskie derby, a w nich broniący mistrzowskiego tytułu Dogos ulegli 20:22 beniaminkowi – Tarucas. W ciekawym chilijsko-argentyńskim pojedynku Selknam przegrał z Pampas 26:31 (wygrana Argentyńczyków mimo czerwonej kartki), a na koniec kolejki brazylijscy Cobras ulegli paragwajskiemu Yacare 31:38. W tabeli na czele nadal pauzujący w ten weekend urugwajski Peñarol. W czołowej czwórce nieoczekiwanie tylko jedna drużyna z Argentyny – zajmujący drugie miejsce Pampas. Kolejne lokaty zajmują Selknam i Yacare.
Liga de Rugby
- Rozpoczął się nowy sezon rumuńskiej Ligi de Rugby. W pierwszym meczu sezonu Steaua Bukareszt (niedawno potykająca się z siedlecką Pogonią) przegrała z wicemistrzem kraju, Științą Baia Mare 10:24. W drugim meczu Rapid Bukareszt pokonał Universitateę Kluż 36:18, natomiast mistrzowie kraju z Timișoary i Dinamo Bukareszt swoje spotkanie zagrają później.
Hospital Challenge Cup
- W Australii ruszają mistrzostwa stanowe. Jako pierwsi z czołowych rozgrywek na starcie stanęli zawodnicy z Queenslandu, gdzie ruszył Hospital Challenge Cup. Broniący tytułu mistrzowskiego Brothers pauzowali, natomiast wicemistrzowie – Wests – zaczęli swoje rozgrywki od wygranej z Bond University 15:14.
Women’s Premiers Division
- W Południowej Afryce rozegrano finał kobiecych rozgrywek Women’s Premiers Division. W nim ekipa Bulls Daisies pokonała Western Province 46:31, sięgając po trzeci tytuł mistrzowski z rzędu (i trzeci raz po zwycięstwie nad tymi samymi rywalkami) i siódmy w historii. Trzy przyłożenia dla zwyciężczyń zaliczyła wiązaczka Faith Tshauke.
Bundesliga
- Zmiany w niemieckiej Bundeslidze: liga usamodzielniła się do federacji. Ma być oddzielnym bytem i samodzielnie decydować o zasadach rozgrywek. Zmniejszona zostanie liczba drużyn w niej z szesnastu do dziesięciu – pozostanie na najwyższym poziomie mają mieć zagwarantowani półfinaliści tego sezonu, natomiast pozostałe drużyny czeka dodatkowa walka na boisku. Zostanie wprowadzony system punktowy – każda drużyna będzie miała limit punktów na jedno spotkanie do wykorzystania na graczy spoza Niemiec (każdy wychowanek w składzie go powiększy). Kluby mają też zrzucać się na koszty podróży (obecnie bowiem są tu duże dysproporcje w związku z lokalizacją i dystansami do pokonywania).
Grzegorz Bednarczyk
Więcej informacji o rugby w kraju i na świecie przeczytasz na moim blogu „W szponach rugby” [kliknij]